fbpx

Brak czasu na planowanie posiłków i trzymanie się diety jest tylko wymówką!

  • Napisane przez Kinga Sokół
  • Dział: Zacznij ćwiczyć!
  • Czytany 2154 razy

Wielu zapracowanych podopiecznych zanim zdecyduje się na współpracę dietetyczną myśli, że odchudzanie będzie dla nich trudnym do zorganizowania procesem z powodu braku czasu na gotowanie, zakupy czy obowiązków pozazawodowych.

Tymczasem najczęstsze profile osób, które zgłaszają się do mnie w celu redukcji masy ciała to właśnie:

  • pracujący rodzic jednego lub dwójki dzieci, ledwo znajdujący czas na trening w tygodniu i rzadko mający możliwość podgrzania posiłku w pracy,
  • osoba, która kuchnię i siłownię najchętniej omijałaby szerokim łukiem, sięgająca po przypadkowe produkty do jedzenia; stały klient Żabek, rzadko kiedy znający topografię supermarketu w swojej okolicy.

Czy jest możliwe, aby będąc zabieganym lub nie mając szczególnych chęci do gotowania i robienia specjalnych zakupów zdrowo się odżywiać i jednocześnie osiągnąć swoją wymarzoną sylwetkę? Myślę, że po zapoznaniu się z historią Sary i Daniela znajdziesz odpowiedź na to pytanie :)

Case study #1. Daniel

Jak udało nam się zapanować nad ciągłym podjadaniem słodyczy oraz weekendowym „odpinaniem wrotek” i w dwa miesiące zrzucić 12 kg.

Z Danielem poznałam się na zajęciach grupowych Les Mills Body Pump, które prowadzę. Pewnego dnia, po treningu, podszedł do mnie i zapytał, czy pomogę mu „ogarnąć jedzenie”, ponieważ jego masa ciała wymknęła mu się spod kontroli (ważył 110 kg przy 180 cm wzrostu). Od razu zaznaczył, że nie lubi i nie chce gotować, a na zakupy najchętniej pójdzie raz, do jednego sklepu. Z wywiadu wyniknęło, że uwielbia zajadać codziennie słodkości typu pieguski, wafelki czy paczkę chipsów do meczu, a w weekendy tradycją jest wypicie kilku piw z przyjaciółmi, kończąc to wizytą w kebabie.

Naszą współpracę zaczęliśmy od naprawy fundamentu, czyli wprowadzenia sycących i pełnowartościowych śniadań, ponieważ Daniel zazwyczaj je omijał (chyba, że MilkyWay’a nazywamy śniadaniem).

Poskutkowało to tym, że mój podopieczny przestał czuć potrzebę ciągłego podjadania czegoś słodkim. Kolejną rzeczą było wprowadzenie porządnego obiadu, który miał być gotowy w 15 minut. Udało się i to nawet z porcją warzyw! Największe wyzwanie stanowiły dla nas wypady weekendowe. Dieta Daniela przyzwalała na wypicie 2 piw i zjedzenia kebaba drobiowego raz w tygodniu, bez konieczności martwienia się o redukcję tkanki tłuszczowej. Natomiast za wypicie każdego kolejnego nadprogramowego piwa, Daniel miał wykonać 0,5 h treningu więcej. Efekt – po dwóch tygodniach współpracy stracił 4 kg, natomiast po dwóch miesiącach udało nam się zredukować masę ciała o 12 kg.

Pewnie zastanawiasz się, co z zakupami? Daniel z każdym 7-dniowym planem diety dostawał listę zakupów, poukładaną wg działów, więc nie tracił czasu kręcąc się w poszukiwaniu produktów po sklepowych alejkach. Zakupy robił raz w tygodniu w osiedlowym markecie. A jeśli czegoś mu brakowało, dokupował ten produkt w lokalnej Żabce.

Case study #2. Sara

Jak udało nam się zrzucić dodatkowe kilogramy po ciąży i wprowadzić nawyk zdrowego odżywiania dla całej rodziny mimo małej ilości czasu.

Sara zgłosiła się do mnie z polecenia koleżanki. Od dłuższego czasu chciała się zabrać za redukcję nadprogramowych 6 kg, które zostały jej po okresie ciąży, co sprawiało, że nie czuła się dobrze w swoim ciele. Sara ma 36 lat, jest szczęśliwą mamą 2-latka i 7-latki, pracuje jako przedszkolanka na pełny etat. Nie ma czasu na jakąkolwiek aktywność pt. siłownia, fitness ze względu na wypełniony po brzegi plan dnia. Gotuje dla siebie, dzieci i męża. Sara tym bardziej miała wątpliwości, czy stosowanie jakiejkolwiek diety się powiedzie, ponieważ często wyjeżdżała na rodzinne wycieczki albo organizowała grilla z bliskimi.

Po wprowadzeniu diety o odpowiednio dobranej kaloryczności do aktywności fizycznej oraz wysokiej zawartości białka, obserwowałyśmy z Sarą jak co tydzień jej masa ciała spadała o 0,7 kg. Posiłki, które jej zaproponowałam były skomponowane tak, by mogła z łatwością zabierać je do pracy czy na wycieczki. Sara dostała również różne opcje posiłków grillowych, aby niczego nie musiała sobie odmawiać. W jadłospisie znalazły się także jej ulubione lody czekoladowo-orzechowe.

Ze względu na brak czasu na trening, ustaliłyśmy z Sarą, że codziennie będzie robiła minimum 10 000 kroków. Jak się okazało, jej dzieciaki polubiły tę aktywność, gdyż wybierali się na spacery albo rower.

Po dwóch miesiącach moja podopieczna osiągnęła wagę, w której czuje się najlepiej, kontynuując zdrowy styl życia, od którego jak mówi, nie umie już odejść, bo pełnowartościowe posiłki i umiarkowana aktywność fizyczna stały się jej nawykiem.

To, co łączy te dwie historie, to ułożony plan

Z moich obserwacji wynika, że dokładnie rozpisany i zaplanowany na kilka dni do przodu jadłospis daje moim podopiecznym możliwość lepszej organizacji.

Moim zdaniem najczęstsze błędy żywieniowe, a w konsekwencji wzrost masy ciała, wynika po pierwsze z braku świadomości, ile kalorii, białek, tłuszczy, węglowodanów tak naprawdę potrzebujemy, a po drugie – z braku pomysłu, co przygotować do jedzenia, aby te wartości odżywcze były spełnione. Jeśli borykasz się z podobnymi problemami, zachęcam Cię do skorzystania z usług dobrego dietetyka, który nie tylko pomoże Ci osiągnąć cel, ale również zwiększy Twoja wiedzę na temat prawidłowego żywienia, co zaowocuje utrzymaniem pożądanego efektu :)

 

Przeczytaj również mój artykuł:

_____________________________________________

Kinga Sokół

trener personalny OMTC, instruktor fitness, dietetyk kliniczny
dieta online

_____________________________________________

Najnowsze artykuły na naszym blogu