Patrzyli na mnie, jak na szaleńca - wywiad z Jakubem Podgórskim
Jeśli trenera oddanego swojej pracy całym sercem można poznać po tym, że opowiada o swojej pasji i kolejnych pomysłach bez końca, to takiego dziś przed Wami stawiamy. Jakub Podgórski to człowiek – instytucja w branży fitness, najbardziej znany chyba ze swojej kreatywności i głodu tworzenia nowej jakości w treningu. Z naszego wywiadu-rzeki z tym inspirującym innowatorem dowiecie się m.in. dlaczego niektórzy stukali się w głowę obserwując jego treningi i jak to jest być jedynym facetem na całym szkoleniu. Przede wszystkim jednak nasz rozmówca odsłoni przed Wami wszystkie tajniki treningu GT i opowie o nadchodzącej wielkimi krokami, fascynującej współpracy z marką tiguar.
Lena Walków: Od przygody w polskiej reprezentacji piłki nożnej do założenia firmy Group Training i stworzenia treningu GT… opowiesz nam o drodze, jaką przebyłeś pomiędzy tymi dwoma etapami?
Jakub Podgórski: Droga, jaką przebyłem i wciąż nią kroczę (a może tak naprawdę właśnie z marszu przechodzę do truchtu…?) przede wszystkim była bardzo wyboista i praktycznie na każdym etapie okupiona ciężką pracą, która wymagała ogromnych poświęceń, dyscypliny i przede wszystkim motywacji oraz samozaparcia. Ja wiem, że brzmi to trywialnie, ale mam tendencję do głębokich analiz i naprawdę często się zastanawiam, jak wytrzymuję to tempo, Skąd biorę tyle siły. Kiedy nie znajduję już odpowiedzi, po prostu wstaję i dalej działam.
Wracając do sedna - wszystko od samego początku jest ze sobą kompatybilne, bezpośrednio skorelowane. Powiedzieć, że sport wyssałem z mlekiem matki, to nic nie powiedzieć, ponieważ całe swoje życie poświęciłem aktywności fizycznej. Od małego biegałem za piłką, bardzo szybko zacząłem grać zawodowo i bez reszty poświęciłem swoje życie temu, co kocham - uprawianiu sportu. Dostałem się do szkoły mistrzostwa sportowego, która zrzeszała wyróżniające się osoby z regionu, i to była pierwsza prawdziwa szkoła życia, test charakteru i determinacji. Tam nauczyłem się etosu pracy, któremu aż do przesady jestem wierny do dzisiaj. Tam również poznałem trenera - Andrzeja Bahra, który ukształtował moje podejście do przygotowania fizycznego, zaczął podkreślać jego rolę oraz wytyczył drogę, którą podążam dokładnie od 18 lat. Już wtedy planowany trening, precyzyjna periodyzacja, analizy i wykresy zaczynały stawać się moim oczkiem w głowie. Dopytywałem, sprawdzałem i przede wszystkim namiętnie praktykowałem. Na przestrzeni wielu lat wypróbowałem dokładnie, zbadałem i przeanalizowałem praktycznie wszystkie formy ruchowe i ich wpływ na organizm, oraz narzędzia, które wpływają na efektywny trening. Wszystko, co wpływało na lepsze wyniki sportowe, było dla mnie priorytetem - żywienie, treningi uzupełniające, kontrola, planowanie. Poświęcałem się temu bardzo mocno i od małego było to częścią mnie.
Szkoliłem się na potęgę, praktycznie w każdy weekend byłem poza domem na jakimś kolejnym szkoleniu. Nie było to proste, ponieważ cały czas pracowałem jako strażak i w weekendy często wypadały mi służby, ale zawsze jakoś sobie radziłem. Szkoleń było tak dużo, że w pewnym momencie wylądowałem na szkoleniu Basic Aerobic w OM, ponieważ chciałem jeszcze coś dopieścić, doprecyzować, poprawić koordynację i poznać kilka dodatkowych ruchów, które połączyłyby się w spójną, integralną część. Było trochę śmiechu, kiedy siedziałem przed szkoleniem w grupie bodajże 9 dziewczyn, a instruktorka, która prowadziła to szkolenie i nie zauważyła mnie, powiedziała: “A wiecie, że jakiś facet się zapisał? I, co najśmieszniejsze - już zapłacił!”. Dziewczyny się pośmiały, a ja się grzecznie przedstawiłem. Równolegle kończyłem studia na akademii wychowania fizycznego i szkoliłem się z managementu. Zarządzanie i biznes to była moja druga pasja i byłem szczęśliwy, że mogę robić to, co lubię, co mnie pasjonuje i jeszcze łączyć to ze sobą. Tak właśnie rodziła się firma Group Training i jej flagowy produkt, czyli licencjonowany system treningowy z wykorzystaniem gum - GT.
Kolejna ciekawostka: zawsze miałem swoją wizję pracy trenera, której uczyłem się, od lat grając zawodowo najpierw w piłkę nożną, a później w futsal. Cyklicznie przenosiłem tę wizję na grunt fitness. GT Academy, czyli bardzo ważna część firmy Group Training, zajmuje się szkoleniem trenerów w określony sposób, według mojej autorskiej koncepcji Fitness Connect, opartej na wsparciu, zaangażowaniu i aktywnej, ukierunkowanej motywacji podczas treningów. Ważną kwestią, którą chciałem podkreślić, jest forma szkoleń oraz warsztatów, które wprowadzamy w pierwszym kwartale tego roku do oferty GT Academy. Od paru lat bardzo aktywnie szkolę się z coachingu oraz szeroko rozumianego mentoringu, który jest mi nawet bliższy, niż klasyczny coaching. Nasze szkolenia są dokładnie planowane i realizowane właśnie w takiej formie. Cieszę się, że przypadła ona do gustu większości instruktorów, którzy posiadają certyfikat GT i wyraźnie podkreślają, że dzięki temu naprawdę dużo wynoszą. Cieszę się, bo ta ideologia jest mi bardzo bliska i charakteryzuje mój styl pracy.
L.W.: Coś mi mówi, że nie poprzestaniesz tylko na tym, prawda?
J.P.: Tak. Moim następnym celem jest projekt, który właśnie wcielam w życie - wprowadzenie na polski rynek fitness oraz intensywne propagowanie roli, którą nazwałem Health&Fitness Coach. Jest to wysokiej klasy profesjonalista, który łączy najbliższe mojemu sercu branże - zdrowie, trening, żywienie, sport, fitness, oraz mentoring i coaching. Wykwalifikowana osoba, dzięki której realizacja założonych celów prozdrowotnych będzie wielokrotnie prostsza i skuteczniejsza, niż ma to miejsce dzisiaj. Współpracując z wieloma klubami fitness, jednym z najważniejszych elementów, na który zwracam uwagę podczas realizacji kontraktu, jest stopień retencji klubowiczów. Od lat obserwując ten wycinek zauważałem, że jest ona bardzo wysoka, i dawno temu skupiłem się na przeciwdziałaniu tym trendom. Robię od lat wyjątkowo dokładne analizy w tej materii i bardzo tego pilnuję. Forma pracy, jaką już proponuje Health&Fitness Coach, w ogromnym stopniu powoduje, że utrzymanie klubowiczów jest łatwiejsze. Indywidualna praca z ludźmi w jeszcze większym stopniu pomaga im mądrze zacząć i przede wszystkim nigdy nie zrezygnować.
L.W.: Od zawsze lubiłeś samodzielnie modyfikować swoje treningi, wzbudzając tym nieraz zdziwienie. Dlaczego nie odpowiadały Ci klasyczne formy treningu?
J.P.: Wszystko zaczęło się w latach 90-tych, gdy kluby fitness wyglądały zupełnie inaczej, niż dzisiaj i trening, którego potrzebowałem, był naprawdę ciężki do zrealizowania. Wtedy narodziła się moja kreatywność. Klasyczny trening piłkarski był dla mnie niewystarczający i jechałem na siłownię, żeby jeszcze poćwiczyć. Nigdy nie mogłem znaleźć tego, czego potrzebowałem, żeby w jak najlepszym stopniu odwzorować te ruchy, które były mi niezbędne na boisku. Zacząłem kombinować, szukać inspiracji w wielu miejscach, ale przede wszystkim cały czas sprawdzałem, sprawdzałem, sprawdzałem.
Np. proszę sobie wyobrazić taką sytuację - siłownia zastawiona w każdym miejscu maszynami, stojakami, sztangami, gryfami, o strefie funkcjonalnej mogłem wtedy pomarzyć. A ja? Przesuwam ławeczkę, biorę hantle i wyznaczam sobie strefy - 2 na 2, i zaczynam działać - wykonywałem niezliczoną ilość różnorodnych ćwiczeń stabilizacyjnych, z małym ciężarem, z dużym ciężarem, łączonych serii, superserii, ćwiczeń wielostawowych, angażujących jak największą grupę mięśni, wszystko w formie interwałowej. Schodziłem na kolanach do szatni po 60 minutach i naprawdę, w latach 90-tych ludzie patrzyli na mnie jak na szaleńca, a koledzy mieli regularny ubaw. Do dzisiaj często to wspominamy. Generalnie bardzo brakowało mi treningu dostosowanego do moich oczekiwań i kiedy szeroko rozumiany trening funkcjonalny zaczął wchodzić do klubów fitness, bardzo się ucieszyłem. Do tego momentu musiałem jednak wymyślać go sam. Później było już o wiele łatwiej, ponieważ na dobre taka forma ruchu zadomowiła się w świadomości ćwiczących, a ja mogłem nadal czerpać inspirację i uczyć się od wielu osób, które wprowadzały różne nowinki treningowe.
L.W.: Z jednej strony lubiłeś modyfikacje treningu, z drugiej zaś swój system GT oparłeś głównie o jeden przybór – specjalistyczne gumy. Dlaczego wybór padł właśnie na nie?
J.P.: Fundamentem treningu GT są specjalistyczne gumy treningowe, ale cały system opiera się głównie na ćwiczeniach z wykorzystaniem 4 podstawowych przyrządów:
1. Czterostopniowe gumy oporowe;
2. Specjalnie skonstruowane drabinki koordynacyjne (właśnie trwają intensywne prace nad ich końcowym kształtem, który będzie miał jeszcze szersze zastosowanie),
3. Sztangi (na dzisiaj są to klasyczne pump-y, ale ich finalny, docelowy projekt zakłada trochę inny charakter)
4. 3-stopniowe boksy (które w klubach fitness nieposiadających boksów zastępujemy stepami).
Są to podstawowe przyrządy, z których korzystamy we wszystkich 5 modułach treningowych w systemie GT. W kolejnych dwóch programach dodatkowo wykorzystujemy paski do jogi, piłki tenisowe oraz rollery.
Gumy są fundamentem tego treningu, ponieważ są mobilne, bezpieczne i w największym stopniu ich siła oporowa dostosowuje się do wszystkich ćwiczących. Dzięki 4-ro stopniowym podziałom każdy dobiera do siebie odpowiednią gęstość, która dodatkowo na specjalnej skali pokaże ciężar, z jakim pracujemy. Ponadto, gumy łączymy w różne konfiguracje, wspieramy rywalizację, współzależność podczas treningu, wzajemną motywację i świetny klimat podczas treningów. Gumy są bardzo bezpieczne, nie mogą na nas spaść, przygnieść, trzeba tylko uważać na odpowiednie ich napięcie oraz stosowanie, ponieważ przy dużym przepięciach mogą ulec przerwaniu. Zdarza się to bardzo rzadko, ale trzeba zwracać uwagę na ich napięcie.
L.W.: Czy mógłbyś więc szczegółowo wyjaśnić strukturę, cel i zalety treningu GT?
J.P.: Jak już wspomniałem, flagowy produkt Group Training, czyli planowany system GT, oparty jest o specjalistyczne gumy i składa się z 7 różnych programów treningowych, które wzajemnie się uzupełniają. Programy treningowe każdorazowo realizowane są w formie 2-tygodniowych, odpowiednio periodyzowanych mikrocyklów treningowych:
poniedziałek- GT Strength
wtorek - GT Power
środa - GT Core
czwartek - GT Compact
piątek - GT Wod
sobota - GT Mobility
niedziela - GT Stretch
Cały system każdorazowo jest planowany i to jest kluczowe, ponieważ jeden element wynika z drugiego, a całość tworzy integralny system, którzy w holistyczny sposób efektywnie rozwija nasz organizm.
Każdego dnia akcentujemy inne elementy motoryczne, które ćwiczący mogą albo dzielić, albo realizować kompleksowo, zabezpieczając cały aparat mięśniowo-stawowy. Podczas większości treningów w bardzo dużym stopniu stawiamy na elementy koordynacyjne, które w mojej opinii są bardzo istotnym elementem, który na co dzień jest mocno zaniedbywany. Na treningach GT staramy się to odpowiednio kształtować, zwracając na to dużą uwagę. W tygodniu akcentujemy podstawowe elementy, takie siła, moc, koordynacja, stabilizacja, lokomocja przestrzenna i oporowa, a w weekendy pracujemy na mobilnością oraz elastycznością podczas treningów mobility i stretch.
Wszystkie programy licencjonowani trenerzy otrzymują wraz z muzyką tworzoną specjalnie do całego systemu GT. Ważną rolę w treningach spełniają trenerzy, którzy pełnią funkcję strażników bezpieczeństwa (bardzo ważna jest uważność, odpowiednie skalowanie wszystkich ćwiczeń oraz dostosowanie tempa do możliwości ćwiczącego) oraz motywatorów. To właśnie dzięki ich pracy bardzo często niemożliwe staje się możliwe, a indywidualna bariera komfortu każdego z ćwiczących masz szansę zostać przekroczona. Co najważniejsze - w sposób bezpieczny i kontrolowany.
L.W.: Nawiązałeś właśnie współpracę z firmą tiguar, polskim liderem wśród sprzętu fitness w Europie. Opowiedz proszę więcej o koncepcji GT by tiguar.
J.P.: Od dawna zależało mi na oryginalnych gumach GT, które będą spełniać moje oczekiwania i posiadać takie cechy, dzięki którym trening będzie jeszcze bardziej przyjazny dla klubowiczów. Rozpocząłem kilka rozmów, ale nie udało nam się wypracować wspólnego stanowiska. Szczęśliwie zwróciłem się do Piotra Ośródki, który naprawdę zainteresował się tematem i to było to. Poznał dokładnie moją wizję i koncepcję i zdecydowaliśmy, że możemy podnieść trening GT na wyższy poziom, dzięki specjalistycznym produktom marki GT by tiguar. Ten sprzęt na pewno będzie wyróżniał się innowacyjnością (stworzyliśmy pionierski system oznaczania rozciągliwości) oraz desingem, który jest dla mnie ważnym elementem produktu jako całości. Dzięki różnym stopniom oporu jego funkcjonalność będzie na wysokim poziomie, co również ma spore znaczenie.
L.W.: „50 twarzy GT”, Bootcampy GT… Jakie inne formy krzewienia tej formy treningu chodzą Ci po głowie?
J.P.: Pomysłów mamy całe mnóstwo i to nie jest przypadek, że pracujemy po 16 godzin dziennie. Tyle mamy do zrobienia! Wszystkich oczywiście nie zdradzę, ale naszym nadrzędnym celem jest zadowolenie naszych klubowiczów i wszystkie działania ukierunkowane są w tym właśnie celu. Zbudowaliśmy m.in. GT team, czyli zespół uczestniczący w różnorodnych biegach terenowych; planujemy aktywne ferie, wakacje, i kolejne akcje motywacyjne. Pielęgnujemy nasz autorski program “50 Twarzy GT”, którego II edycja właśnie będzie miała swój finał, oraz stawiamy i rozwijamy nasze Bootcampy, które cieszą się bardzo dużą popularnością. Małymi kroczkami, ale stopniowo do przodu.
L.W.: Na koniec powiedz nam, dlaczego warto wybrać właśnie tę formę treningu i pod jakim względem jest ona innowacyjna w stosunku do innych.
J.P.: Jest to trening dla wszystkich osób, które szukają planowanego programu o charakterze funkcjonalnym, który mogą wykonywać w bezpieczny sposób. Wszystkie osoby uprawiające zawodowo bądź amatorsko jakiekolwiek dyscypliny sportu na pewno znajdują tutaj to coś dla siebie. Ponadto ktoś, kto ceni sobie pracę na wysokich obrotach, na pewno wyjdzie usatysfakcjonowany. Tutaj nie ma czasu na nudę i monotonię - przychodzimy pracować i dobrze się bawić w gronie zapaleńców, dla których trening stanowi ważną część i życia codziennego. O technicznych aspektach i zaletach treningu GT wspominałem w części charakteryzującej cały system. A po więcej zapraszam na treningi! To, co do końca nieodkryte, intryguje najbardziej!
L.W.: Dziękuję za rozmowę!
J.P.: Dziękuję!